UWAGA: Portal dowcipas nie odpowiada za szkody i powikłania, które mogą być wynikiem długotrwałego śmiechu do rozpuku po przeczytaniu zamieszczonych tu dowcipów. Nie odpowiadamy także za straty kalorii utraconych w wyniku śmiechu (podczas śmiechu poruszanych jest około 60 mięśni) oraz za przyspieszenie powstawania zmarszczek mimicznych!
Ojciec Jasia miał fabrykę produkującej parówki. Któregoś razu ojciec musiał gdzieś wyjść. Wpadł więc na pomysł, że poprosi, aby Jasio zastąpił na kilka minut. Mówi: - Jasiu, popatrz, to proste. Do do tej maszyny wkładasz barana i wychodzi parówka. Jasio zrozumiał, ale jak każdy ciekawski dzieciak, pyta tatę: - Tato, a czy jest taka maszyna, do której się wkłada parówkę i wychodzi baran? - Tak, twoja matka.
Jasio szepcze tacie na ucho: - Jak dasz mi dziesięć złotych, to powiem ci, co mówi mamie taki pan w mundurze, który przyychodzi tu co rano. Ojciec wyjmuje 10 zł i daje synowi. - I co, Jasiu? Co mówi? - Mówi: Dzień dobry! Poczta dla pani.
Jasiu dostał od ojca kolejkę i sobie ją uruchomił. Ojciec w tym czasie ogląda TV i słyszy z pokoju Jasia: - Wsiadać! Kurwa! Wsiadać! - Wysiadać! Kurwa! Wysiadać! Wpada zdenerwowany ojciec do pokoju i mówi: - Jeśli przez najbliższą godzinę usłyszę choć jedno brzydkie słowo to zabiorę Ci kolejkę! Ojciec wraca do pokoju i dalej ogląda TV. Mija pól godziny i nic nie słychać z pokoju Jasia. Mija godzina i nic. Mija godzina i minuta i z pokoju Jasia słychać: - Wsiadać! Kurwa! Wsiadać! Przez tego skurwysyna mamy godzinę spóźnienia...
Mama dała Jasiowi ostatnie 50 złotych na zakupy (do wypłaty było jeszcze 2 tygodnie) i mówi: - Jasiek kupisz chleb, margarynę i kawał sera. Reszta kasy trafia na stół. Jasiek poszedł do sklepu ale po drodze spodobał mu się miś za całe 50 złotych. Kupił misia i pędzi do domu. Matka na to: - Jasiu, co żeś ty zrobił, natychmiast idz i sprzedaj tego misia. Jasiek bez namysłu poszedł opchnąć misia sąsiadce. Wchodzi do jej mieszkania a sąsiadka w łóżku z jakimś facetem. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Sąsiadka wpycha faceta z Jasiem do szafy. Jasiek w szafie do faceta: - Kup pan misia. - Spadaj chłopcze. - Bo będę krzyczał. - Masz pięćdziesiąt złotych i się zamknij. - Oddaj misia. - Nie oddam. - Oddaj bo będę krzyczał. Sytuacja powtarza się kilkanaście razy. Jasiu zarobił kasy od cholery. Wraca do domu z zakupami: kawior, krewetki, szynki i całą furę szmalu kładzie na stole. Matka do Jasia: - Jasiek chyba bank obrabowałeś. Natychmiast do ksiedza idz się wyspowiadać! Jasiek poszedł do kościoła, podchodzi do konfesjonału i mówi: - Ja w sprawie Misia. - Spierdalaj, już nie mam kasy.
Jasio poszedł z tatą do cyrku. Podczas przedstawienia z uwagą obserwuje, jak mężczyzna przebrany za kowboja jeździ wokół areny na koniu i rzuca nożami w ścianę, pod którą stoi kobieta. Widzowie klaszczą. - Z czego się oni tak cieszą? - dziwi się Jasio. - Przecież ani razu nie trafił!
Jasiu oprzychodzi podekscytowany do domu i opowida: -Dziś byliśmy z klasa w takiej fabryce, gdzie była taka maszyna, do której wrzucali barana a wychodziły parówki. Tato, a czy jest taka maszyna, do której wkłada sie parówkę a wychodzi baran? -Tak, synku, twoja matka!
Pani pyta Jasia: - Gdzie leży wieża Eifla - Nie wiem, ja jej nie brałem. Pani się zdenerwowała i kazała przyjść z ojcem do szkoły. Na drugi dzień przychodzi Jasiu z ojcem. Pani mówi: - Spytałam syna, gdzie leży wieża Eifla, a on mi na to, że nie wie, bo jej nie brał! - Ale proszę pani 8211; odpowiada ojciec 8211; on naprawdę nic takiego do domu nie przynosił. Pani rozpłakała się i pobiegła do dyrektora. Tam zrelacjonowała całą rozmowę. - Który to ten Jasiu - Ten z piątej 8222;a8221;. Dyrektor myślał przez chwilę, wreszcie mówi: - Niech pani da spokój, jak ukradli to już nie oddadzą.
Pani kazała napisać Jasiowi na tablicy 8222;ćwir, ćwir, ćwir, ćwir...8221;. Jasiu napisał: 8222;cip, cip, cip, cip...8221;. Pani się zdenerwowała i kazała mu to zmazać. - Ale nie ma gąbki... - To zliż językiem! Potem Jasiu wraca ze szkoły i ojciec się go pyta, dlaczego jest taki brudny na twarzy. - Ty też byś był, gdybyś się tyle cip nalizał...
Jasiu strasznie klął, a na wizytację do klasy miał przyjść dyrektor. Pani bała się, żeby nie wyskoczył z jakimś brzydkim słowem, więc dała mu rower i kazała iść pojeździć. Przyszedł dyrektor i prowadzi lekcję. Pyta dzieci: - Co to jest: zielone, skacze po wodzie i zjada je bocian Nagle otwierają się drzwi, wpada Jasiu i woła: - Ża... ża... ża... - Dobrze Jasiu, mów. - Żajebali mi rower!